Jak w Starym Kinie, czyli rzecz o łódzkich zabawach filmowych

Weekend w Łodzi. Tyle wystarczy, żeby poczuć niezwykłą atmosferę, cofnąć się w czasie i przeżyć chwile, które zapadną w pamięć. Nawet najkrótsza podróż w duchu „slow travel” to doskonała ucieczka od życia w biegu, możliwość zagubienia się, zatopienia w „tu i teraz”, doświadczenia czegoś wyjątkowego. Jednak, aby podróżować w trybie slow, konieczne jest pozbycie się dwóch, często głęboko zakorzenionych potrzeb. Przede wszystkim musimy pożegnać się z obawą przed tym, co nas omija (z ang. FOMO – fear of missing out). Wyłączyć telefon, spędzać czas ze sobą, nie sprawdzać czy przypadkiem w innym miejscu nie dzieje się coś pozornie ciekawszego. A po drugie, nauczyć się podróżowania bez przewodnika – bez listy zabytków niezbędnych do odhaczenia. Bez zwiedzania tego, co „obowiązkowe”. Organizując sobie przestrzeń po swojemu, a nie zgodnie z wyświechtanym szablonem. Na początku łatwiej jest spróbować podróżować w ten sposób do miejsc, w których już się wcześniej było – wówczas łatwiej zrezygnować z obowiązkowego zwiedzania. Z czasem, w miarę odkrywania, jakie to fajne, nie ma już odwrotu – takie podróże wciągają!

Być może właśnie odrywając się od konieczności bycia wszędzie i z wszystkim na bieżąco uda się odkryć przeżycia prawdziwie autentyczne, niezapomniane, zapamiętane na znacznie dłużej niż wszystkie punkty obowiązkowe z przewodnika?

Czy slow travel to rezygnacja ze zwiedzania? Absolutnie nie. Kocham sztukę i architekturę i potrafię pojechać bardzo daleko, żeby zobaczyć ukochane obrazy czy budowle*. Nie daję się jednak złapać w pułapkę „zwiedzania przy okazji, bo przecież jest tu tyle Ważnych Miejsc.”. Jeżeli nie interesuje mnie klasycyzm, omijam go. Dzięki temu znajdzie się czas na wałęsanie się po terenach poprzemysłowych, (ale o tym za chwilę).

Slow travel to również taka podróż, która w pewnym sensie nawiązuje do zachowania lokalnych mieszkańców danego miejsca. Podglądajmy. Jedzmy tam, gdzie oni jedzą. Spacerujmy tam, gdzie oni spacerują. Rozmawiajmy, pytajmy o drogę, o to, co polecają, gdzie lubią spędzać wolny czas, gdzie grają dobre jazzy. Cieszmy się chwilą, miejscem, towarzystwem. W ten sposób naprawdę można doświadczyć tego, co najlepsze. Co więcej, podróżując w ten sposób można poczuć się w każdym zakątku świata tak komfortowo i swobodnie jak u siebie w domu. Pisząc najprościej, podróżowanie w stylu slow to takie podróżowanie, gdzie szukam klimatu danego miejsca, a potem zastanawiam się, co w tym klimacie najbardziej mnie pociąga.

– – – – – – – – – – – – – – –

A teraz, żeby nie pozostać gołosłownym, zapraszam Was na powolne migawki z filmowego weekendu w Łodzi.

Łódź jest tym miastem, które od kilku lat regularnie przyciąga mnie jak magnes. Zaczarowała mnie już kilka lat temu dwoma nurtami. Pierwszy z nich to wielkie fabryki świadczące o niebywałym, trudnym do wyobrażenia przepychu i nowoczesności tego miasta. Kiedyś. I tu zaczyna pracować moja wyobraźnia. Widzę jak bogata córka fabrykanta idzie na spacer, zadając szyku ręcznie haftowaną parasolką z Paryża. Widzę jak robotnik fabryki wraca do swojego nędznego lokum wzdłuż niekończących się murów z czerwonej cegły. Widzę, jak znudzony właściciel fabryki zamawia salonik orientalny do swojej willi w stylu toskańskim (tak, tak, takie również w Łodzi są), bo przecież stać go na „wszystkie style”. O pofabrycznej Łodzi napiszę jeszcze osobno, bo bardzo warto ją poznać.

A drugi nurt to nurt znacznie nowszy. Kino, moja miłość. Historie filmowe – nostalgiczne, budujące nastrój, wciągające w boczne uliczki. Tu wszędzie były kręcone filmy o Panu Samochodziku czy Przygodach Marka Piegusa. Vabank, Kingsajz, Kariera Nikodema Dyzmy, czy, oczywiście, Ziemia Obiecana. To tu, wchodząc w boczny zaułek, przychodzi do głowy niejasna myśl „skądś znam ten kadr” ; ) Polska Hollyłódź! Aleja Gwiazd na Piotrkowskiej, wspaniałe Muzeum Kinematografii, do którego można wciąż powracać ze względu na niezwykłe wystawy czasowe, na ulicach mała architektura – postaci z kreskówek czy może figurka Oscara zdobytego przez Artura Rubinsteina, którą można zobaczyć w Muzeum Miasta Łodzi… Szlak dziedzictwa filmowego Łodzi to mój szlak i z radością nim wędruję : )

I niezwykły, niezapomniany Hotel Stare Kino przy Piotrkowskiej 120, zajmujący eklektyczną kamienicę, zaprojektowaną w stylu z początków XX wieku, autorstwa Gustawa Landau Gutentegera, gdzie to w 1899 roku, bracia Władysław i Antoni Krzemińscy otworzyli pierwsze stałe kino na ziemiach polskich pod nazwą „Gabinet Iluzji”. Wyobraźcie sobie, że było to drugie kino na świecie, otworzone zaraz po kinie Braci Lumiere we Francji!  Atmosfera tego miejsca została cudownie zachowana – wszystkie zakamarki są wypełnione zdjęciami i pamiątkami filmowymi. Szczególnie zachwyca Galeria Plakatu, licząca ponad 70 oryginalnych plakatów filmowych – Andrzej Pągowski, Waldemar Świerzy, Jan Młodożeniec, Witold Dybowski, Jakub Erol i Wiesław Wałkuski – jest na co popatrzeć! A w podziemiach ponownie zostało uruchomione kino, dzięki czemu historia zatoczyła koło.

To właśnie tu bawiliśmy się klimatem filmowym Łodzi. Bo to takie miejsce, gdzie chce się bawić, stać postacią z filmu. I poczuć prawdziwą magię starego kina. Bawiliśmy się zgodnie z własnym gustem, wybierając filmy retro, czarno-białe, te najbardziej romantyczne ; ) Popatrzcie sami na efekty naszej sesji. Czyż nie jest to iście holly-łódzki klimat?

Bardzo zachęcam was do spróbowania takiego właśnie podróżowania. Jest radość, jest zabawa. Bo czy rodowici Paryżanie spędzają czas stojąc w kolejce do windy na wieżę Eiffela?

*W Łodzi odwiedzam jeden ulubiony obraz Chagalla, skoro już o sztuce mowa, ale o tym może napiszę innym razem ;).

Nasza Łódz:

Gdzie spać: Hotel Stare Kino Cinema Residence

Gdzie pysznie zjeść: Tel Aviw by Malka Kafka, Stare Kino by Antoine Lopez, Bawełna, Breadnia, Drukarnia,  generalnie Off Piotrkowska

Gdzie pić wino po studencku: Winni

Gdzie spacerować z otwartą buzią: Księży Młyn

Gdzie poczuć sztukę: MS2

Gdzie tańczyć tango: Milonga w Muzeum Fabryki

Foto copyright: Marek Mularczyk @myszatyphotography i @natunaturally

          

Spread the love