Slow na wakacjach

Jak slow to tylko Italia. Gdzie indziej, jak nie we Włoszech mógł powstać ruch Slow Food? „Ochrona prawa do smaku” – to jego przewodnia myśl. Ochrona różnorodności, pochwała lokalnych specjałów, tradycyjnych metod wytwarzania. I celebrowanie codziennych przyjemności, odtwarzanie zapomnianych receptur. Lokalne targi z przysmakami i regiony dumne ze swoich produktów. Sposób przyrządzania potraw jako temat wieczornych rozmów i zagorzałych dyskusji.

Ale czy naprawdę powstał? Przecież on tam zawsze był, jest nierozłącznym elementem włoskiej codzienności. Został jedynie sformalizowany, bo to co nazwane jest łatwiejsze do zrozumienia, a przede wszystkim ochrony przed wszechogarniającymi fast foodami. I łatwiejsze do przenoszenia na inny grunt. 60 tysiecy członków Slow Food to już siła, z którą należy się liczyć.  No i bardzo dobrze 🙂

Włochy to nie tylko slow food, to cała filozofia nieśpieszności. We Włoszech życie toczy się wolniej, a drobiazgom nadaje się najwyższą rangę.

Mój ulubiony włoski smaczek to „l’arte d’arrangiarsi” – sztuka odnajdywania przyjemności w najdrobniejszych, pozornie zwyczajnych aspektach życia. Sztuka dostrzegania cudowności w prostych czynnościach, sztuka przekształcania niepozornego w piękne. To lubię w Włoszech najbardziej i tym jadę się nacieszyć. Smakiem codzienności i smakiem włoskich lodów. Powolutku.  A rivederci!

 Obrazek

ObrazekObrazek

Spread the love