Siedzimy w zaśnieżonym domku z piernika i bawimy się słodkościami w przygaszonym świetle. Palce lepią się od lukru, migoczą srebrne kuleczki, śnieżynki cukrowe przyklejają się do rąk.
Grzane wino, sączy się cicha jazzowa kolęda, a małe, śmieszne ludziki wyskakują z puszek i zaczynają toczyć swoje własne życie w krzywych domach. Czuwają nad nimi wystrojone anioły, cicho kołyszą się zimowe drzewka.
Cynamonowo, lukrowo, korzennie, bajkowo. Minuty są długie i leniwe, idealna zgodność czasu i miejsca. Tik tak, w sam raz.