Tuż po Nowym Roku nieoczekiwanie spadł śnieg. W dzisiejszych czasach to powód do prawdziwego świętowania, więc i ja szampana otworzyłam… Taki zmrożony, zimową porą, podany na śniegu, smakuje wyśmienicie, po doprawieniu odrobiną nonszalancji ; )
Szampana? No, prawie 😉. Bo czym właściwie jest szampan? Uwielbiany, podziwiany, słynny na cały świat, wybierany na specjalne okazje, synonim luksusu. Czy można delektować się tym trunkiem, gdy nie jest się potomkiem Rockefellerów, czy choćby Carringtonów? Jeżeli chcecie poznać odpowiedź na to pytanie, to zapraszam na bardzo pobieżny przewodnik po niezgorszych bąbelkach. Tylko dla dorosłych, oczywiście ; )
Czym właściwie jest szampan?
Przede wszystkim, Szampan musi pochodzić z francuskiego regionu Szampanii. Jest to wino musujące produkowane wyłącznie z trzech odmian gron: pinot noir, pinot meunier i chardonnay. Winogrona zawsze są wyciskane ręcznie, a szampan wymaga leżakowania przez minimum 15 miesięcy w piwnicy, choć zwykle jest to znacznie, znacznie dłużej. Metoda szampańska zakłada dwie fermentacje. Pierwsza zachodzi w zbiorniku, natomiast druga już w butelce, przy uważnym obracaniu leżakujących butelek, tak aby osad z drożdży utworzył równomierny „czop”. Po tym czasie szyjka butelki jest zamrażana, czop z pozostałościami drożdży sprawnie usunięty, zawartość butelki uzupełniona, niekoniecznie tym samym rocznikiem wina, co jest wyjątkową cechą Szampanów, a następnie ostatecznie zakorkowana. Dzięki długiemu leżakowaniu w obecności drożdży, pojawiają się charakterystyczne maślane, orzechowe aromaty, podkreślone tak smakowitą nutą ciasta drożdżowego. Bąbelki powstające dzięki tej metodzie są bardzo trwałe i bardzo drobne. To niepowtarzalny widok.
A jeżeli nie Szampan za milion dolarów, to co?
I tu wchodzi w całej chwale Cremant. Znacznie tańszy, dostępny dla zwykłych śmiertelników, a czy różnica jest taka znacząca? „Crémant” oryginalnie pochodzi z Szampanii, lecz obecnie nazwa ta stosowana jest do oznaczenia win musujących z innych regionów Francji, wytwarzanych metodą szampańską. Grona również zbierane są ręcznie. Na pewno istotnym czynnikiem, wpływającym, nie tylko na nuty smakowe, ale również i cenę, jest leżakowanie. W przypadku Cremant to może być jedynie 9 miesięcy przed usunięciem osadu drożdżowego. Cremant to najbliższy kuzyn Szampana, ale metodą tą, w innych krajach wytwarzane są takie wina jak hiszpańska Cava, czy włoska Franciacorta, oczywiście z innymi wymogami, często z krótszym leżakowaniem.
A tak lubiane Prosecco, czy Asti? Cóż to takiego?
Włosi to mistrzowie prostej i doskonałej kuchni, więc i nie dziwi fakt, że powstała tu metoda Charmata, jest znacznie uproszczona. Fermentacje nadal są dwie, lecz zachodzą w kadzi, a wino butelkowane jest pod ciśnieniem. Produkcja wina jest mniej czasochłonna, a bąbelkami możemy cieszyć się znacznie szybciej. Skutkiem jest brak aromatów i nut maślanych i chlebowych, ale za to rozkwitają te owocowe i kwiatowe. Viva le bąbelki, na apperitivo najlepsze 😊
Musowanie alternatywne, czy może najstarsze? Niech żyją pet-naty!
Pet-nat to skrót od pétillant-naturel („naturalne musowanie”) to krzyk mody, alternatywna zajawka, hipsterskie klimaty winne. A wbrew pozorom, to żadna nowość, a raczej powrót do korzeni, bo to metoda pradawna produkcji wina musującego. Nie ma tu wtórnej fermentacji, wszystko odbywa się w butelce, w której pozostaje również osad drożdżowy. Stąd też lekka mętność, no i zamykanie butelki kapslem. Pet-naty wpisują się w trend win naturalnych i naprawdę warto ich spróbować. Tym bardziej, że wydaje się, że stają się polską specjalnością; ).
Ech, Igristoje i spółka.
Bardzo, bardzo polecam. Do efektownego strzelania oraz zdjęć w wannie wypełnionej „szampanem”. Walory smakowe znikome, podobnie jak trwałość bąbelków pochodzących ze sztucznego wprowadzenia dwutlenku węgla do syropu. Polecane również na imprezy o tematyce „słusznie miniony czas PRL-u”. I to by było właściwie na tyle ; )
Optymistycznie w Nowy Rok.
A zakończyć chciałabym nutą optymistyczną. Jak widać, winny świat bąbelków na szczęście nie zamyka się jedynie na pięknych i bogatych, ale ma do bardzo wiele do zaoferowania ciekawskim, sprytnym, dociekliwym i buszującym w zbożu.
Z perspektywy osobistej, na co dzień wybieram Prosecco, z sentymentu do włoskich klimatów, ale największym zauroczeniem pozostaje francuski Cremant. Kto odmówi smaku i zapachu delikatnej drożdżówki do śniadania? jako przykład, ten Cremant na zdjęciu jest naprawdę w dobrej cenie, a bukiet oferuje na bogato.
Bardzo jestem ciekawa, jakie wina musujące znacie i wybieracie. Które są Waszymi ulubionymi?
Spodobał Ci się wpis ? To może masz ochotę na wizytę w winnicy? zapraszam tędy:
Roztocze – kraina cudów natury, zadumy i winnic.